Kominek jest skończony ale pozostało do przemyślenia malować czy nie, taki surowy też mi sie podoba. Ostatecznie może kiedyś zostanie pobielony.
Zaczęło się od metalowej skrzynki elektrycznej, która stanowi bezpieczną i niepalną komorę.
Sam w sobie działał, ale jakoś jego wielkość nie była powalająca, w końcu jak siedzieć to przy kominku a nie jakimś "czymś" ze świeczką ;)
W związku z tym że mam kotki to w oknach jest metalowa siatka. Była bo zazwyczaj na jesieni zdejmuję :) Jak już byłam w posiadaniu siatki wpadłam na pomysł powiększenia kominka i nadania mu konkretnego kształtu.
Następnie jeszcze w trybie weny pokryłam stelaż tynkiem.
I na tym stanęło aż do niedawna :) Dałam jeszcze jedną warstwę tynku, trochę wygładziłam , bo nie zależy mi na perfekcyjnie gładkich ściankach i doszłam do wniosku że teraz jestem zadowolona z efektu.
Ścianki wewnątrz wyłożyłam folią aluminiową żeby świece nie okopciły wnętrza zanim cos wymyślę.
Zdjęcia nie oddają uroku, ale na prawdę wygląda fajnie i nadaje klimacik :)
Ciężki jest jak diabli, ale przynajmniej jest pewność że się nie wywróci i nie spali chałupa ;)